poniedziałek, 27 lipca 2015

#7 Makeup Revolution I heart chocolate paleta cieni

Opis produktu

Paleta czekoladowa od firmy Makeup Revolution (I heart makeup) to zestaw 16 dobrze napigmentowanych cieni w ciekawych kolorach, zarówno dziennych jak i wieczorowych. Za tak duży wybór kolorów dobrej jakości płacimy jedynie 39,99 zł. Opakowanie waży 22g. Paleta od Makeup Revolution jest zainspirowana o wiele droższą paletą Chocolate Bar od Too Faced (179 zł). Cienie MR możemy kupić w wielu sklepach internetowych (np. Minti Shop, eKobieca) jak i stacjonarnie w UK. Termin przydatności to 12 miesięcy od otwarcia.








Ocena

Wygląd opakowania - Jest to jeden z głównych atutów tego produktu, bowiem opakowanie wygląda jak ogromna rozpuszczająca się tabliczka czekolady. Jest bardzo solidnie wykonane. W środku znajdziemy dobrej jakości lusterko o wymiarach samego opakowania. Sama paleta przychodzi do nas w kartonowym opakowaniu z okienkiem (przypomina mi to opakowanie czekolady Nussbeisser). Do cieni dołączona jest dwustronna pacynka.

Konsystencja/kolor/zapach - Cienie mają różną konsystencję, wszystkie są jedwabiste, ale niektóre z nich bardzo się pylą (te z drobinkami). W palecie mamy dostępnych 16 różnych odcieni o świetnej pigmentacji, z których każdy ma swoją nazwę:
  • You Need Love - tradycyjny cielisty beżowy kolor, podstawa w każdym codziennym makijażu, jeden z dwóch największych cieni, matowy
  • Piece Me Together - ciemny odcień zielonego khaki, z dużymi złotymi drobinkami
  • One More Piece - ciepły odcień ciemnego brązu, dobry do nakładania na załamanie jako kolor przejściowy, matowy
  • Love Torn - ciemny brąz połączony z bordem, widoczne złote drobinki
  • Stolen Chocolate - ciemny brąz połączony z zielenią i szarością, kolor gorzkiej czekolady, matowy
  • Thank Friday - ciepły odcień jasnego brązu, dobry do nakładania na załamanie powieki, matowy
  • More ! - piękny odcień ciepłego złota, perłowy
  • Pleasure Girl - idealny odcień ciepłego brązu, kolor mlecznej czekolady, matowy
  • Meet Chocolate - zimny odcień jasnego różu, matowy
  • Unforgivable - niebieski połączony z szarością, z różowo-fioletowymi drobinkami
  • Love Divine - piękny odcień miedzi, perłowy
  • Smooth Criminal - miedź połączona ze złotem, perłowy
  • Chocolate Love - delikatnie ciemniejsze złoto niż More !, perłowy
  • You Need More - brąz połączony ze złotem, perłowy
  • What A Way to Go - ciemne bordo, z niebiesko-miedzianymi drobinkami
  • Endorphins Ready! - zimny biało-perłowy cień, może służyć jako rozświetlacz na kości policzkowe
 kolory w kolejności jak w opakowaniu - od prawej do lewej

po lewej na sucho, po prawej na mokro

Kolory polecam nakładać nie tylko na sucho, ale także na mokro, wtedy ich pigmentacja jest najbardziej zbliżona do tej w opakowaniu. Zapach tej palety ma przypominać zapach czekolady, niestety dla mnie paleta ma odpychający sztuczny zapach, w niczym nie przypominający czekolady, dlatego staram się nie przykładać nosa do cieni.

Zgodność z obietnicami producenta - Faktycznie paleta jest bardzo funkcjonalna, zawiera zarówno kolory błyszczące jak i matowe o świetnej pigmentacji i przyzwoitej trwałości. Nadaje się do dziennego i wieczorowego makijażu.

Podsumowanie 

Czaiłam się na tę paletę od kilku miesięcy, bo zawiera dużą ilość fajnych cieni w tak dobrej cenie. Dobrze trzymają się powieki i bardzo dobrze się blendują. Od dłuższego czasu używam paletki Iconic 3, więc wiem jak przyjemnie pracuje się z cieniami od Makeup Revolution i że przetrwają na powiece cały dzień. Ta paleta jest świetnym uzupełnieniem i urozmaiceniem kosmetyczki, ponieważ zawiera kolory, które idealnie pasują do mojej piwnej tęczówki. Najbardziej podoba mi się w niej to, że ma identyczne kolory jak Chocolate Bar od Too Faced, a cena jest ponad 4 razy niższa. Szczerze polecam wszystkie palety od tej firmy.

wtorek, 21 lipca 2015

#6 Rimmel Stay Matte Pressed Powder 001 Transparent

Opis produktu

Puder prasowany z serii Stay Matte to produkt, który służy do utrwalania podkładu i ma na celu zmatowienie twarzy. Jest to bardzo łatwo dostępny puder, ponieważ znajdziemy go wszędzie tam, gdzie są szafy Rimmel. Za 14g produktu płacimy w regularnej cenie ok. 26 zł, ja kupuję go zawsze na promocji za 18/19 zł. Puder jest bardzo wydajny, przy codziennym stosowaniu starczy na kilka miesięcy. Termin ważności wynosi 30 miesięcy od otwarcia. Puder można dostać w aż 6 odcieniach: 001 Transparent, 003 Peach Glow, 004 Sand Storm, 005 Silky Beige, 006 Warm Beige, 009 Amber.






Ocena

Wygląd opakowania - Opakowanie ma tradycyjny okrągły kształt. Podstawa wykonana jest z solidnego plastiku w żółtym kolorze, natomiast wieczko jest dużo mniej solidne, łatwo je zniszczyć (mi raz pękło). Bardzo łatwo się je otwiera i zamyka, ponieważ zdejmujemy całe wieczko. Brak zatrzasku, jak w niektórych pudrach prasowanych. Na samym pudrze producent wytłacza swoje logo, bardzo mi się to podoba. Trzeba jednak bardzo chronić go przed upadkiem, ponieważ już raz mi popękał i rozsypał się na dywanie.

Konsystencja/kolor/zapach - Puder jest w formie prasowanej, w dotyku jest bardzo jedwabisty. Mój odcień jest transparentny, czyli w zamyśle nie powinien dawać koloru, jednak zauważyłam że czasem rozjaśnia kolor podkładu, co przyda się kiedy trafimy na lekko za ciemny podkład. Zapach jest prawie niewyczuwalny, lekko pudrowy.

Skład 

TALC, MICA, MAGNESIUM STEARATE, POLYETHYLENE, PETROLATUM, PHENYL TRIMETHICONE, DIMETHICONE, POLYBUTENE, ISOSTEARYL NEOPENTANOATE, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, TOCOPHERYL ACETATE, METHYLPARABEN, COCOS NUCIFERA (COCONUT) OIL, PARAFFINUM LIQUIDUM/MINERAL OIL/HUILE MINERALE, PROPYLPARABEN, ZINC OXIDE, PARFUM/FRAGRANCE, ALOE BARBADENSIS, POLYSORBATE 20, BHT, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, BENZYL SALICYLATE, CITRONELLOL, HEXYL CINNAMAL, HYDROXYISOHEXYL 3-CYCLOHEXENE CARBOXALDEHYDE, LINALOOL, BUTYLPARABEN. [May Contain/Peut Contenir/+/-: TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), IRON OXIDES (CI 77491, CI 77492, CI 77499), ULTRAMARINES (CI 77007).

Produkt oprócz talku czy miki opiera się na trzech składnikach:
  • bawełna - długotrwale i skutecznie kontroluje błyszczenie się skóry, eliminując nadmiar sebum
  • rumianek - koi wszelkie podrażnienia i redukuje zaczerwienienia
  • ogórek - delikatnie odświeża i pomaga zachować czystość porów

Działanie - Puder ładnie utrwala makijaż i matowi cerę na kilka godzin. Nie podkreśla suchych skórek, nie pozostawia smug. Nie tworzy też brzydkiego "efektu ciastka". Dobrze się na nim rozprowadza brązer i róż.

Zgodność z obietnicami producenta - Producent obiecuje kontrolowanie świecenia się skóry do 5 godzin i zmniejszenie widoczności porów. Zmatowienie skóry może rzeczywiście utrzymuje się ok. 5 godzin, ale przy cerze suchej i normalnej. Moja tłusta cera zaczyna się świecić już po 2/3 godzinach, jednak świecenie nie jest bardzo intensywne. Nie zauważyłam radykalnego zmniejszenia widoczności porów, ale przynajmniej ich nie podkreśla, raczej delikatnie wygładza skórę.

Podsumowanie

Puder Stay Matte używam nieprzerwanie już od jakiś 2 lub 3 lat. Jest to niezmiennie mój ulubiony drogeryjny puder, który wcale tak dużo nie kosztuje, jeśli weźmiemy pod uwagę jego wydajność, warto na niego polować na dość częstych promocjach. Przyzwoicie matuje nawet tłustą cerę, nie podkreśla niedoskonałości, ładnie wygładza twarz. Ciężko mi się wypowiedzieć na temat utrwalenia makijażu, ponieważ na mojej tłustej cerze podkłady i tak szybko się świecą i schodzą z twarzy, ale efekt jaki daje puder po nałożeniu na pewno utrzyma się przez kilka godzin. Produkt jest przeznaczony głównie dla cer tłustych przez swoje matujące właściwości, jednak najlepiej sprawdzi się przy cerach suchych i normalnych.

środa, 15 lipca 2015

#5 Kobo Pure Pigment 505 Sea Shell

Opis produktu

Pigment z naszej rodzimej marki Kobo to produkt do powiek, który urozmaica nasz makijaż, zarówno nałożony samodzielnie na całą powiekę jak i na przykład jako akcent w wewnętrznym kąciku. Pigment dostępny jest w szafach Kobo w Naturze za 9,99 zł. Na opakowaniu brak gramatury. Termin ważności jest bardzo długi, mój słoiczek ważny jest aż do 2018 r. Produkt wyprodukowano przez fabrykę marki Hean. Na stronie producenta nazwany jest jako Pure Pearl Pigment i dostępny jest w 5 odcieniach: 502 Misty Rose, 503 Frosty White, 505 Sea Shell, 507 Gold Dust oraz 510 Smoky Silver.





Ocena

Wygląd opakowania - Pigment znajduje się w małym słoiczku wykonanym z przezroczystego plastiku. Zamykany jest na zakręcane wieczko, dzięki czemu pigment jest zabezpieczony przez wysypaniem.

Konsystencja/kolor/zapach - Pigment to produkt sypki, drobno zmielony. Trzeba uważać przy nakładaniu go na pędzel, ponieważ przez to, że łatwo się nabiera, może się osypać, dlatego warto strzepać nadmiar przez nałożeniem. Przy nakładaniu palcem nie zauważyłam takiego problemu. Kolor Sea Shell to jeden z najpopularniejszych odcieni. W opakowaniu wygląda na żółty, natomiast nałożony na powiekę jest różowo-brzoskwiniowo-złoty. Kolor jest na prawdę wielowymiarowy. Zapach jest niemal niewyczuwalny, delikatnie pudrowy.

Działanie - Pigment bardzo ożywia i urozmaica makijaż. Nadaje się na całą powiekę, jako akcent na środek powieki lub akcent w wewnętrznym kąciku. Już nałożony na sucho daje niesamowity efekt, który można wzmocnić stosując pigment na mokro, zwilżając pędzelek np. tonikiem.

Zgodność z obietnicami producenta - Na stronie Kobo jest napisane, że "intensywne i trwałe perły sypkie, znakomicie przylegają do skóry. Są bardzo wydajne w użyciu. Do właściwej aplikacji niezbędne jest użycie bazy Eyeshadow Base." Na pewno pigment jest intensywny i trwały, ponieważ przetestowałam go na imprezie. Jest wydajny, ponieważ wystarczy nałożyć to co znajduje się na wieczku. Nie wydaje mi się jednak, że użycie wskazanej przez nich bazy jest niezbędne, bo ja uzyskałam pożądany efekt nakładając pigment na zwykły korektor i na cień do powiek.



(z lewej strony nałożony na mokro, z prawej na sucho)



(pigment nałożony na całą powiekę)

(zdjęcie z fleszem)

(tutaj pigment delikatnie nałożony na środek powieki na cień Avon w odcieniu Taupe)

Podsumowanie 

O produkcie usłyszałam na YouTube przy okazji oglądania kilku makijaży na różnych kanałach i zapragnęłam go mieć. Przekonał mnie kolor, efekt i przede wszystkim niska cena. Produkt starczy mi na bardzo bardzo długo. Nie używam go zbyt długo, ale zakochałam się w nim od pierwszego nałożenia. Mój stary aparat nie oddaje oczywiście w pełni tego wielowymiarowego koloru, ale uchwycił jednak jak pięknie jeden kolor przechodzi w drugi i mieni się na oku. Pigment nadaje się do zwykłego codziennego makijażu jak i do makijażu wieczorowego.

środa, 8 lipca 2015

#4 Catrice Camouflage Cream 010 Ivory

Opis produktu

Catrice Camouflage to kremowy i matowy w wykończeniu korektor, który gwarantuje wysokie krycie wszelkich niedoskonałości na twarzy. Nadaje się również pod oczy oraz na lekkie przebarwienia. Można go kupić wszędzie tam, gdzie są szafy Catrice, czyli np. w Hebe lub Naturze. Za 3g produktu płacimy mniej więcej 13 zł (w promocji ok. 11 zł). Produkowany jest w Niemczech. Termin ważności wynosi 6 miesięcy od otwarcia, jednak mój służy mi już od roku i nic się z nim nie dzieje. Dostępny jest w trzech odcieniach: 010 Ivory, 020 Light Beige i 025 Rosy Sand.






Ocena

Wygląd opakowania - Korektor znajduje się w małym, zgrabnym słoiczku. Opakowanie dobrze leży w dłoni i zajmuje niewiele miejsca w kosmetyczce czy torebce. Wieczko zakręca się bez problemu i szczelnie, dlatego produkt nie wysycha i nie traci właściwości.

Konstystencja/kolor/zapach - Produkt jest bardzo kremowy, łatwo rozprowadza się na skórze. Mój kolor to 010 Ivory czyli najjaśniejszy odcień, wpadający w żółte tony. Jest to najpopularniejszy odcień wśród kupujących. Wyczuwam delikatny pudrowy zapach.

Działanie - Korektor bardzo dobrze radzi sobie z przykrywaniem niedoskonałości, cieni pod oczami czy drobnych przebarwień. Dzięki kremowej konsystencji nie wysusza skóry, nie podkreśla dodatkowo niedoskonałości, bardzo ładnie wtapia się w skórę.

Trwałość - Korektor dobrze radzi sobie w bardzo niskich i normalnych temperaturach, w upały oczywiście jego trwałość jest obniżona. Wytrzymuje cały dzień. Najlepiej sprawdzi się przy cerze suchej, normalnej i mieszanej. Ja posiadam cerę raczej tłustą, ale mimo to korektor trzyma się dość dobrze przez kilka godzin.

Zgodność z obietnicami producenta - Producent zapewnia, że jest to Kremowy podkład korygujący o wysokim stopniu krycia. Trwała tekstura idealnie wtapia się w skórę ukrywając wszelkie niedoskonałości. Maskuje popękane naczynka, drobne blizny, przebarwienia oraz plamki. testowany dermatologicznie. Nie nazwałabym tego kremowym podkładem, ale reszta ma odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Podsumowanie

Jest to na prawdę dobrze kryjący korektor za niewielkie pieniądze. Ładnie wtapia się w cerę, zakrywa niedoskonałości i wyrównuje koloryt cery. Ja używam go na drobne przebarwienia, zmiany trądzikowe oraz w niewielkiej ilości pod oczy. Jest bardzo wydajny, pierwszy słoiczek wystarczył mi na rok prawie codziennego używania, jeszcze zostało mi niewiele produktu, który wyciągam pędzelkiem i z powodzeniem będzie mi służył jeszcze przez kilka tygodni.



(zdjęcia wykonane w różnym świetle - zachmurzone niebo i słońce)
(tutaj chciałam pokazać jak ładnie korektor radzi sobie z blizną po oparzeniu, na twarzy wygląda to jeszcze lepiej niż na dłoni)

wtorek, 7 lipca 2015

#3 Lirene, Body Arabica, Balsam brązujący (ciemna karnacja)

O produkcie

Balsam brązujący z Lirene to produkt, który w krótkim czasie pozwoli nam złapać lekką opaleniznę. Można go kupić w zasadzie w każdej drogerii i większych supermarketach. Za mniej więcej 14 zł (w promocji ok. 11 zł) dostajemy 250 ml produktu. Termin ważności nie jest określony w miesiącach od momentu otwarcia, lecz producent podaje datę na spodzie opakowania (mój ma termin ważności do maja 2017 roku). Lirene to polska marka, dlatego też balsam produkowany jest w Polsce (Labolatorium Kosmetyczne Dr Irena Eris, Piaseczno).
Balsam jest dostępny w dwóch wersjach: dla jasnej i ciemnej karnacji.




 


Skład

Aqua, Paraffinum Liquidum, Ceteareth-20, Glycerin, Dihydroxyacetone, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Panthenol, Citric Acid, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Glycine Soja (Soybean) Oil, Ilex Paraguariensis Leaf Extract, Butylene Glycol, Coffea Arabica Seed Extract, PEG-60 Almond Glycerides, Cetyl Hydroxyethylcellulose, Beta-Carotene, Daucus Carota Sativa (Carrot) Extract, Tocopherol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Parfum

W składzie znajdujemy wodę, następnie olej parafinowy, substancję odpowiadająca za konsystencję emulsji oraz m.in. glicerynę, składniki nawilżające i łagodzące (pantenol i alantoina), ekstrakt z nasion kawy arabica. Wydaje mi się, że najważniejszym jednak składnikiem jest Dihydroxyacetone. Przeczytałam, że jest to substancja, która wchodzi w reakcję z aminokwasami zawartymi w naszym naskórku powodując jego zabarwienie. 

Ocena

Wygląd opakowania - Opakowanie balsamu jest standardowej wielkości (250 ml). Ma brązowy kolor, który jak podejrzewam ma nawiązywać do jego działania, czyli opalania skóry. Opakowanie ma wygodne zamknięcie, z którego nic się nie wylewa, jeżeli odpowiednio je przechowujemy. Dozowanie produktu także jest wygodne.

Kosystencja/kolor/zapach - Balsam ma bardzo wodnistą konsystencję, łatwo spływa z dłoni, ale przy tym przyjemnie się go nakłada, ma standardowy biały (mleczny) kolor. Cechą szczególną jest tutaj zapach. Producent napisał na opakowaniu, że jest to zapach kawy. Do zapachu kawy to mu bardzo daleko, ale to akurat nie jest dla mnie najważniejsze. Ciężko mi dokładnie opisać ten zapach, bo ani to kawa ani orzech. Nie wiem też jak pachną typowe samoopalacze. Mogę na pewno stwierdzić, że zapach jest dość przyjemny na skórze i nie przeszkadza mi w stosowaniu produktu. Balsam wchłania się dość szybko, ale ja na wszelki wypadek czekam 20 min zanim założę ubranie.

Działanie - Produkt z pewnością działa. Już po pierwszym użyciu widać lekkie zabarwienie skóry. Balsam nie daje efektu pomarańczy, lecz nadaje skórze delikatny opalony kolor. Po kilku użyciach opalenizna jest naprawdę bardzo ładna i nie nachalna. Nie uzyskamy nim jednak opalenizny jak z tygodniowego urlopu w ciepłych krajach, ale pozwoli nam jednak pozbyć się naszej "bladości". Wydaje mi się, że po 3/4 użyciach skóra już nie chce bardziej się przybrązowić, następne użycia tylko podtrzymują uzyskany kolor. Balsam niestety bardzo brudzi ubrania i pościel, ale tego można się spodziewać po tego typu produktach.

Trwałość - Opalenizna utrzymuje się do 2/3 myć po przerwaniu stosowania. Schodzi równomiernie, jej usuwanie można przyspieszyć peelingiem.

Zgodność z obietnicami producenta - Zgadzam się z tym, że balsam nadaje naturalny kolor opalenizny, jednak nie zauważyłam specjalnego wygładzenia i ujędrnienia skóry. Natomiast szybkie wchłanianie, brak efektu smug i nawilżenie skóry jest jak najbardziej zgodne z tym, co napisał producent.

Podsumowanie

Brązujący balsam Lirene z całą pewnością spełnia swoją funkcję, czyli nadaje nam ładną letnią opaleniznę. Wchłania się szybko, ładnie nawilża skórę, ma znośny zapach i konsystencję. Jest szeroko dostępny, ma przystępną cenę i jest w zasadzie dla każdego typu skóry. Miałam już wersję dla jasnej karnacji, ale uważam, że daje on minimalny, prawie niezauważalny efekt, dlatego przeszłam na tę ciemniejszą wersję. Używam go już drugie lato i jestem zadowolona, o czym świadczy już 3 opakowanie. Ciężko określić wydajność, ponieważ zależy ona od tego ile ciała smarujemy i jak często to robimy. Mi jedno opakowanie starcza spokojnie do 10 użyć, jak nie więcej (nigdy nie liczyłam). Dla potwierdzenia mojej recenzji zamieszczam zdjęcia przed i po 1 użyciu balsamu, gdzie widać już delikatną opaleniznę. Kolejne użycia wzmacniają i utrzymują ten efekt.


(wybaczcie moje mało zgrabne nogi ;) )