piątek, 19 lutego 2016

#17 Neutrogena Visibly Clear Pink Grapefruit Oil free Moisturiser

Wstęp

Neutrogena wypuściła w tym roku nową grejpfrutową serię kosmetyków do twarzy, z której zakupiłam już krem i żel do mycia. Dziś recenzja kremu nawilżającego, który używam już od ponad miesiąca, więc mogę już się wypowiedzieć na jego temat. Kupiłam go w Rossmannie za 22 zł (za 50 ml), ale w promocji można go kupić za ok. 17 zł. Krem ma za zadanie nawilżać, oczyszczać i odświeżać skórę skłonną do wyprysków.



Opakowanie

Bardzo podoba mi się design, bardzo prosty i czytelny. Opakowanie jest w kolorach różu i bieli. Krem znajduje się w wygodnej, płaskiej tubce z nakrętką. "Dziubek" dozuje małą ilość kremu.





Konsystencja/kolor/zapach

Krem jest treściwy, ale przy tym bardzo lekki i ekspresowo się wchłania. Ma standardowy biały kolor i świetny grejpfrutowy zapach. Dla niektórych może się okazać zbyt mocny i drażniący, ale mi akurat bardzo umila aplikację. Zapach dosyć długo się utrzymuje.



Działanie

Już po pierwszej aplikacji czułam, że będzie to mój pielęgnacyjny hit. Bardzo ładnie goi wszelkie niedoskonałości, pozostawia skórę nawilżoną i gładką. Podoba mi się to, że bardzo szybko zasusza ranki, na których tworzy się delikatna skorupka, którą można zdrapać i po wyprysku ani śladu (no poza delikatnym przebarwieniem, ale krem nie jest przeznaczony do ich usuwania). Krem zawiera formułę oil free, czyli nie zapycha skóry. Faktycznie krem mnie nie zapchał, ładnie wyrównuje strukturę skóry. Niestety krem nie likwiduje zupełnie problemu niedoskonałości, bo czasem zapycha mnie nowy podkład albo mam wysyp raz w miesiącu z powodu miesiączki. Jednak to co już mi wyskakuje, znika bardzo szybko po zastosowaniu tego produktu.

Podsumowanie

Zobaczyłam ten krem w sekcji "nowości" na stronie Rossmanna i będąc w sklepie od razu wsadziłam go do koszyka. Używam go codziennie na noc od jakiegoś miesiąca i nie zamienię go na żaden inny, bo widzę jak dobrze wpływa na moją cerę. W dodatku ma przystępną cenę, więc nawet jeśli komuś się nie sprawdzi, to nie będzie bardzo szkoda tych wydanych pieniędzy. Polecam ją dla posiadaczek cer tłustych i mieszanych. Dla skóry suchej będzie za mało nawilżający, może spowodować przesuszenie.

środa, 11 listopada 2015

#16 Essence Eyebrow Stylist Set | 01 Natural Brunette Style

Wstęp

Zestaw Essence do brwi to dwa matowe pudry, które służą do podkreślania naturalnych brwi i ich wypełnienia. Dostępny jest w szafach Essence, czyli głównie w Hebe, Naturze i Superpharm. W opakowaniu mamy 2 g produktu w cenie ok. 11 zł. Termin ważności to 12 miesięcy od otwarcia.
W sprzedaży dostępne są 2 odcienie: 01 Natural Brunette oraz 02 Natural Blonde.



Opis produktu

Opakowanie - Zdecydowanie nie należy do najwygodniejszych. Z zewnątrz jest to grubsza plastikowa osłonka, a w środku znajdują się 2 pudry zapakowane w tandetny miękki kawałek plastiku. Do zestawu dołączone są 3 szablony o różnych długościach do rysowania brwi oraz mały, bardzo twardy i gruby pędzelek, który nie nadaje się do używania.







Konsystencja/kolor/zapach - Pudry bardzo się pylą, przez co brudzą opakowanie, ale kompletnie nie przeszkadza to w ich nakładaniu i nie wpływa na ich wydajność. Zestaw dla brunetki składa się z jasnego brązu, który opisałabym jako popularny odcień "kawy z mlekiem" oraz ciemniejszego czekoladowego brązu. Oba odcienie są mocno napigmentowane i mają raczej ciepłą barwę. Jeżeli chodzi o zapach, to jest od delikatnie pudrowy.



Działanie - U mnie jaśniejszy brąz świetnie współgra z kolorem moich włosów (ciemny blond) i ładnie podkreśla naturalny kształt brwi, natomiast ciemniejszy brąz służy mi do delikatnego podkreślania linii rzęs, dolnej powieki czy nawet nakładania na górną powiekę w zewnętrznym kąciku. Jest zdecydowanie za ciemny do moich brwi, ale znajdzie takie zastosowani u bardzo ciemnych brunetek. Pudry stworzone są raczej do uzupełniania braków w brwiach i podkreślania ich kształtu niż do "rysowania" nowych brwi, kiedy praktycznie ich nie mamy.



Podsumowanie

Przez bardzo długi czas podkreślałam moje brwi Color Tattoo w odcieniu Permanent Taupe i myślałam, że mi pasuje, ale kiedy po wakacjach moje włosy się rozjaśniły, to ten kosmetyk stał się o wiele za chłodny i zbyt szary. Szczególnie widać to było na zdjęciach z fleszem. Będąc w Hebe zakupiłam właśnie ten zestaw od Essence, bo jest to dość znany kosmetyk i słyszałam o nim wiele dobrych opinii. Kiedy wypróbowałam go w domu to bardzo spodobał mi się efekt jaki dają te pudry. Jaśniejszy brąz okazał się być idealny, pomimo, że wzięłam odcień dla brunetek zamiast blondynek jak chciałam na początku. Kolor jest dobrze dopasowany do moich włosów i nie tworzy bardzo ostro wyrysowanych brwi.
Aby jakoś zużyć ciemniejszy brąz, wykorzystuję go do delikatnego podkreślenia linii rzęs, kiedy chcę aby makijaż oka był minimalny. Zdarza mi się też nałożyć go w zewnętrznym kąciku, kiedy chcę trochę bardziej podkreślić oko. Uważam, że ta paletka jest bardzo uniwersalna i świetnie sprawdza się w podróży, kiedy chcemy oszczędzić miejsce w naszej kosmetyczce, zabierając jak najmniej kosmetyków, bo podkreślimy nią zarówno brwi jak i oczy.


poniedziałek, 9 listopada 2015

#15 Evree Super Slim

Wstęp

Evree Super Slim to modelujący olejek do wszystkich rodzajów skóry. Przeznaczony jest głównie do redukcji cellulitu oraz ogólnej poprawy wyglądu naszej skóry. Za pojemność 100 ml płacimy ok. 28 zł (w promocji ok. 16 zł). Dostępny jest w wielu drogeriach, ja polecam szczególnie Rossmann i Superpharm.
Olejki co ciała Evree są dostępne również w wersji Power Fruit, Gold Argan oraz Multioils Bomb.



Opis produktu

Wygląd opakowania - Produkt zapakowany jest w wysoki zielony kartonik, a sam olejek znajduje się w plastikowej butelce. Posiada wygodne zamknięcie na "klik", czyli nie trzeba się martwić o odkręcanie/zakręcanie produktu i wylewanie z niego nadmiaru olejku, brudząc przy tym opakowania. Nakrętka dozuje małą ilość olejku, dzięki czemu możemy dowolnie wybrać, ile chcemy nałożyć w zależności od części ciała, na którą stosujemy produkt.



Konsystencja/kolor/zapach - Olejek jest dość leisty i lekki, ale jednocześnie treściwy. Szybko się wchłania. Mam zastrzeżenie do rozprowadzania go przy małej ilości, ja używam go na uda i żeby dobrze go rozprowadzić i wykonać masaż potrzebuję go dość dużo. Olejek ma pomarańczowy kolor i śliczny bardzo owocowy zapach.



Skład - Główne składniki i ich poszczególne właściwości są opisane na opakowaniu. Znajduje się tu mnóstwo olejków, opatentowany kompleks ziołowy oraz pieprz cayenne i chili. Te ostatnie składniki nie dają mocnego efektu rozgrzewania (chyba, że od razu po kąpieli i w dużej ilości), za to trzeba rzeczywiście umyć ręce po aplikacji albo chociaż uważać na to, by nie dotykać po aplikacji takich części ciała jak wnętrze nosa czy oczy. Mi się raz zdarzyło podrapać w okolicy oka i po chwili odczułam mocne pieczenie. Nie radzę używać olejku również przy najmniejszych zadrapaniach.



Działanie - Olejek na prawdę spełnia swoją funkcję ! W ciągu ostatnich miesięcy stosowania hormonów pojawił się na moich udach widoczny gołym okiem cellulit. To już nawet nie było widoczne poprzez ściskanie skóry, ale po prostu kiedy stałam przed lustrem czy nawet leżałam swobodnie na łóżku pomarańczowa skórka było okropnie widoczna. Po kilku tygodniach stosowania olejku zauważyłam (nie tylko ja), że skóra jest bardzo napięta i cellulit przestał być tak obrzydliwie widoczny.

Podsumowanie

Kupiłam olejek z powodu widocznego cellulitu spowodowanego w dużej mierze przyjmowanymi hormonami. W wrześniu zaprzestałam ich stosowania, wzięłam się za mocniejszy trening nóg i zaczęłam smarować się tym olejkiem po wieczornej kąpieli. Wykonywałam codziennie kilkuminutowy masaż, bo samo posmarowanie nic tak na prawdę nie pomoże. Niesamowicie się ucieszyłam, gdy zauważyłam pierwsze efekty. Oczywiście cellulit nie zniknął i dalej jest widoczny przy ściśnięciu ud, ale skóra wygląda zdecydowanie ładniej, jest bardzo napięta, wygładzona i ujędrniona.
W ciągu prawie 2 miesięcy zużyłam połowę pierwszej buteleczki, więc produkt jest jak najbardziej wydajny. Dodam, że używam go tylko na uda. Naturalnie, jeśli używamy go na kilka partii ciała jednocześnie, to zużyjemy go o wiele szybciej. Wczoraj kupiłam na promocji w Rossmannie drugą butelkę na zapas, bo nie zrezygnuję ze stosowania tak świetnego produktu, który w końcu pomógł mi w walce z uporczywym cellulitem.

czwartek, 5 listopada 2015

#14 Nivea Regenerujący Krem na noc | Cera normalna i mieszana

Wstęp

Krem na noc od Nivea ma pomagać skórze normalnej i mieszanej zregenerować się podczas snu oraz utrzymać optymalny poziom nawilżenia. Wzbogacony jest w witaminę E i HYDRA IQ. Dostępny jest praktycznie wszędzie, ja zakupiłam go w Rossmannie za cenę 14,49 zł. Jego pojemność to 50 ml i ważny jest przez 12 miesięcy od otwarcia.


Opis produktu

Wygląda opakowania - Krem znajduje się w dużym wygodnym granatowym słoiczku, posiada szczelne zakręcane zamknięcie. Opakowanie jest plastikowe, a więc jest bardzo lekkie. W środku produkt jest dodatkowo zabezpieczony sreberkiem. Krem łatwo się wydobywa.




Konsystencja/kolor/zapach - Krem jest bardzo treściwy ale jednocześnie lekki, nie zostawia tłustej powłoki jak klasyczny krem Nivea, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Zostawia lekko lepką warstwę. Sam krem jest biały. Zapach kremu przypomina, o ile nie jest ten sam co w zwykłym kremie Nivea, jest bardzo przyjemny. Bardzo kojarzy mi się z dzieciństwem.



Skład - Krem jest na bazie wody, następnie znajdziemy w składzie glicerynę, masło shea czy pantenol. Producent zapewnia, że krem wzbogacony jest w witaminę E oraz Hydra IQ. Hydra IQ to specjalna formuła opracowana przez Nivea, która łączy w sobie właśnie glicerynę oraz glukozę, aby poprawić nawilżenie skóry i transport wody pomiędzy komórkami.

Działanie - Krem bardzo fajnie nawilża moją skórę po kąpieli, kiedy to staje się trochę ściągnięta. Koi, uspakaja i daje uczucie komfortu. Skóra od razu staje się napięta i znika nieprzyjemne uczucie wysuszenia i ściągnięcia skóry.

Podsumowanie

Myślałam jakiś czas temu o zakupie kremu przeznaczonego specjalnie do stosowania na noc, bo takie kremy zazwyczaj są bardziej treściwe i lepiej dbają o skórę w nocy, kiedy śpimy. Do zakupu tego akurat kremu zachęciła mnie niska cena w stosunku do pojemności. Używam go już kilka miesięcy i dopiero teraz myślę o zakupie kolejnego kremu.
Ten produkt spełnił moje oczekiwania, bo skóra dobrze zareagowała na jego składniki, rano jest wypoczęta, napięta i dobrze nawilżona. Moja skóra jest skórą tłustą, więc teoretycznie używam kremu nieprzeznaczonego dla mnie, ale ja patrzę na to w jakim stanie jest moja cera właśnie o porze wieczornej. Tak jak w ciągu dnia jest bardzo tłusta i mocno się świeci, to po kąpieli jest bardzo ściągnięta i wysuszona. Jeśli ktoś ma podobny problem to warto zainteresować się tym kremem, szczególnie że cena jest niska i można go przetestować bez wydawania fortuny.
Nie wiem czy kupię go ponownie, bo rozważam zakup kremu przeciwzmarszczkowego, aby jeszcze lepiej pielęgnować moją twarz. Polecam go jednak dla kobiet w każdym wieku.


poniedziałek, 2 listopada 2015

#13 Maybelline Color Tattoo Creamy Mattes | 93 Creme De Nude

Wstęp

Color Tattoo to już niemal kultowy długotrwały cień w kremie. Wypuszczona niedawno seria matowa, to 4 nowe odcienie, które nadają się jako zwykły cień lub stanowią świetną bazę pod zwykłe cienie. Produkty dostępne są w każdej szafie Maybelline w cenie ok. 25 zł (w promocji ok.19 zł). W tej cenie dostajemy 53 g produktu. Dostępne odcienie to: 91 Creme De Rose, 93 Creme De Nude, 97 Vintage Plum oraz 98 Creamy Beige.



Opis produktu

Wygląd opakowania - Opakowanie to mały słoiczek zrobiony z solidnego materiału, chociaż nie wiem do końca czy to plastik czy szkło. Zamknięcie również jest dobrze wykonane, pozwala na szczelne przechowywanie produktu. Jedyne do czego mogę się przyczepić i jest to dla mnie spory minus to wnętrze słoiczka, z którego po jakimś czasie ciężko wydobywać cień, jeśli ma się długie paznokcie.



Konsystencja/kolor/zapach - Cień pomimo satynowego wykończenia jest bardzo kremowy i nie ma problemu w jego nakładaniu. Po nałożeniu zastyga i dobrze trzyma się powieki, jest lekko tępawy ale również pudrowy w dotyku. Odcień Creme De Nude to piękny beżowo-żółty kolor, zbliżony do odcienia naszej skóry. Bardzo dobrze kryje. Wyczuwalny jest delikatnie pudrowy zapach.




Działanie - Cień jest świetną bazą pod zwykłe cienie, przedłuża ich trwałość i podbija kolory. Od razu po nałożeniu wyrównuje całkowicie koloryt powieki i świetnie radzi sobie z zakryciem widocznych żyłek. Wystarczy niewielka ilość, by pokryć całą powiekę.

Podsumowanie 

Bardzo polecam serię Color Tattoo, szczególnie odcień Creme De Nude. Jest to fajny cień w kremie stanowiący dobrą bazę pod zwykłe sypkie lub prasowane cienie. Wyrównuje koloryt i zakrywa żyłki, przez co makijaż oka wygląda o wiele ładniej. Podobno jest to zamiennik słynnych cieni Paint Pot z Mac'a - tutaj może to być odpowiednik odcienia Soft Ochre. Polecam ten cień również ze względu na to, że mam tłustą powiekę, a dzięki temu produktowi cienie zostają na miejscu cały dzień i nie rolują się.
Dodatkowym plusem jest cena, szczególnie promocyjna, bo produkt jest bardzo wydajny jak na codzienne niemal stosowanie. Warto kupić go w dniach 7.11 - 13.11 w Rossmanie, ponieważ będzie to tydzień produktów do oczu, gdzie dostaniemy je za -49%  czyli za ok. 13 zł.

piątek, 4 września 2015

#12 Balea Żele pod prysznic

Wstęp

Żele pod prysznic Balea mają nadawać skórze miękkości i działać kojąco na zmysły. Stacjonarnie są dostępne w niemieckich drogeriach DM, u nas w Polsce można je dostać np. na stronie Bioema czy na Allegro. Ja kupuje je zawsze na targu świebodzkim (Wrocław) za 5 zł u sprzedawcy, który sprowadza różne kosmetyki i chemię z Niemiec. Ceny wahają się w okolicy 5-6 zł. Pojemność żelu wynosi 300 ml, mają długą datę przydatności. Dostępne jest mnóstwo soczystych zapachów.



Opis produktu

Wygląd opakowania - Opakowania są niesamowicie prześliczne, każdy żel ma kolorową szatę graficzną, w wielu nasyconych kolorach i grafikach przedstawiających zapachy. Opakowanie jest wygodne, bez problemu się domyka. Dozuje się z niego idealna ilość żelu. Wszystkie napisy są oczywiście po niemiecku.

Konsystencja/kolor/zapach - Żele mają idealnie kremową konsystencję, która nie oblepia ciała, świetnie się pieni. Żele mają soczyste kolory, odpowiadające kolorom opakowań. Zapachy to ich znak szczególny, jak dla mnie są niepowtarzalne i wyjątkowe, od zupełnie kremowych do mocnych owocowych nut. Dostępne są również świetne zapachy dla mężczyzn. Ja do tej pory używałam:
  • Cabana Dream - brzoskwinia i marakuja
  • Malina i trawa cytrynowa
  • Tropical Sunshine - pomarańcza i mango
  • Arbuz
  • Purple Kisses - fioletowa lilia i czarne maliny


Skład - Podobny do innych żeli - woda, SLS, Cocamidopropyl Betaine czyli substancje pianotwórcze i usuwające zanieczyszczenia i wiele innych. Skład jest bardzo długi.

Działanie - Nie zauważyłam szczególnego nawilżenia skóry, ale moja skóra jest czasami ekstremalnie sucha, dlatego żel pod prysznic nie wystarczy. Żele za to świetnie się pienią, dobrze myją i nadają się do golenia.

Podsumowanie

Odkąd kupiłam pierwszy żel Balea na targu nie sięgam już po tego typu kosmetyki w naszych drogeriach, uważam, że nie warto wydawać więcej niż 5 zł za żel do mycia ciała, a w tej cenie mam świetnie pachnące i umilające każdą kąpiel produkty. Co najważniejsze delikatnie ale skutecznie myją ciało oraz nie wysuszają skóry. Zapachy wprowadzają w dobry nastrój, dla miłośników aromaterapii to bardzo dobry sposób na wieczorny relaks i ukojenie zmysłów.
Jeżeli jesteście z Wrocławia lub okolic i bywacie na targu świebodzkim, to szczerze zachęcam do wstąpienia na stoisko z niemieckimi produktami. Można tam kupić nie tylko żele pod prysznic z tej firmy, ale również mydła do rąk w płynie, szampony i odżywki.

wtorek, 1 września 2015

#11 Schwarzkopf Gliss Kur Ultimate Volume Szampon

Wstęp

Szampon Gliss Kur Ultimate Volume to produkt do mycia włosów cienkich bez objętości i zniszczonych. Można go kupić we wszystkich drogeriach i większych supermarketach za ok 15 zł (ok. 10 zł w promocji). Szampon dostępny jest w dwóch pojemnościach: 250 ml i 400 ml. Ważny jest 12 miesięcy od otwarcia. Oprócz szamponu dodającego objętość znajdziemy również:

  • Liquid Silk - do włosów łamliwych i matowych
  • Ultimate Color - do włosów farbowanych i z pasemkami
  • Oil Nutritive - do włosów długich o rozdwajających się końcach
  • Ultimate Repair - do włosów suchych i bardzo zniszczonych
  • Total Repair - również do włosów suchych i bardzo zniszczonych
  • Million Gloss - do włosów matowych, bez połysku
  • Hyaluron + Hair Filler - do włosów kruchych i przerzedzających się
  • Serum Deep Repair - do włosów ekstremalnie nadwyrężonych







Opis produktu

Wygląd opakowania - Opakowanie jest wykonanego z kolorowego (niebieskiego) plastiku, wygodne w użytkowaniu.  Posiada solidne zamknięcie, z którego bez problemu dozuje się odpowiednia dla każdego ilość produktu.

Konsystencja/kolor/zapach - Konsystencja wodnistego żelu, lekka, nie obciążająca włosów. Świetnie się pieni. Spłukuje się bardzo szybko. Wystarczy niewielka ilość by umyć moje długie włosy, ale ja nigdy nie żałuję sobie produktu. Szampon jest zupełnie bezbarwny i ma bardzo świeży, przyjemny zapach.



Skład - Produkt jest na bazie wody, ale na drugim miejscu w składzie znajduje się Sodium Laureth Sulfate (SLS), czyli składnik najczęściej używany do produktów myjących, który odtłuszcza i odpowiada za tworzenie się piany. Jest on uznawany za jeden z niebezpieczniejszych składników, natomiast nie spotkałam się z opiniami, żeby komukolwiek zaszkodził produkt z tymże składnikiem. Szampon opiera się na kilku innych uznawanych za te "złe" składnikach, ale do tej pory nie zauważyłam żadnych zmian na skórze głowy.
Producent zapewnia, że szampon nie zawiera silikonów. Za objętość włosów ma odpowiadać upłynniony kolagen morski a za regenerację kompleks z płynną keratyną.

Działanie - Szampon jak każdy, dobrze myje głowę, ale to co go wyróżnia, to efekt jaki daje na włosach, moje włosy są już długie i wyglądają ciężko, ale ten szampon świetnie odbija je u nasady i nadaje im niezwykłej lekkości, świetnie się po nim rozczesują, nabrały pięknego blasku i w końcu się nie puszą.

Podsumowanie

Odkąd po wielu szamponach natrafiłam właśnie na ten od Schwarzkopf, nie wyobrażam sobie zmiany go na coś innego. Wcześniej szampony służyły mi tylko do odświeżenia skóry głowy, ale ten szampon dał mi coś więcej. Od dawna nie ścinałam włosów, stały się ciężkie i bez wyrazu, a ten szampon nadaje im lekkości, objętości i fajnej struktury. Włosy pięknie się błyszczą, a końce są wygładzone. Nie skłamię, jeśli powiem, że zużyłam już ok. 15 butelek. To świadczy o tym, jak bardzo podpasował mi ten produkt.
Mimo tego, że szampon zawiera w składzie SLS i Cocamidopropyl Betaine, czyli składniki powodujące różne alergie czy nawet łupież, to szczerze go polecam. Radzę jednak kupić na początek mniejszą pojemność i sprawdzić czy faktycznie nie uczuli.
Nie nada się jedynie do mycia włosów po olejowaniu, do tego sprawdzą się szampony bez SLS (np. Alterra).